wtorek, 1 grudnia 2009

Pandemrix, czyli szczepienie na świnską grypę...

Wszyscy w pracy się szczepili to i ja się na to zdecydowałem. Głównie dla bezpieczeństwa mojego dziecka, wiadomo, mam kontakt z wieloma chorymi osobami.

Zaszczepiłem się wczoraj około 12 w południe. Zastrzyk nie bolał.

Po godzinie zacząłem odczuwać niewielki ból w miejscu wkłucia.

Po 6 godzinach złe samopoczucie.

Po 8 godzinach przeczulica skóry, pierwsze dreszcze.

Po 12 godzinach cały się trząsłem, mimo 22 stopni w mieszkaniu było mi cholernie zimno, zacząłem się ubierać w bluzy, chodzić po mieszkaniu, włączać piekarnik żeby było cieplej... Moje dłonie były białe i zimne jak lód. Tętno około 100-110 / min.

Po 13 godzinach położyłem się spać. Ubrany w 2 dresy, pod 2 kołdrami i kocem trzęsłem się dalej... Tętno dobija do 120/min. Szacuję gorączkę na 39-40 stopni.

W nocy obudziłem się mokry. Tętno dalej ponad 100/min.

Wstałem 24 godziny po szczepieniu. Samopoczucie lepsze, dreszcze jeszcze minimalne, ręce spuchnięte. Tętno dalej ponad 100/min. Byłem krótko w pracy żeby zdać sprawozdanie. Temp. 38 stopni.

28 godzin po szczepieniu dochodzę do siebie. Tętno 90/min. Temp. 37,5. W dalszym ciągu boli mnie ręka w miejscu wkłucia, a raczej cały bark.

Tak więc warto się nad ta szczepionką zastanowić i rozważyć plusy i minusy szczepienia na świńską grypę. Zaszczepiliśmy w ostatnim tygodniu około 100 osób a ja byłem pierwszym takim przypadkiem, mimo tego że jestem w pełni zdrowy.

A wracając do mojej pięknej wsi. Zostaliśmy dziś oficjalnie odcięci od świata. Wczoraj i przez noc spadł prawie metr śniegu i jest niebezpieczeństwo lawin.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz