sobota, 6 lutego 2010

Odliczam godziny, czyli niebawem nowa praca!

Wszystko zgodnie z planem. Kilka dni temu otrzymałem telefon z tej niemieckiej kliniki. "Panie Doktorze, jest Pan w tej chwili naszym kandydatem nr 1.". Dzień później telefon od szefa: "Zakończyliśmy proces rekrutacji i z pośród wszystkich kandydatów chętnie widzielibyśmy Pana na tym stanowisku."

Miło coś takiego usłyszeć...

Dostałem też kilkanaście ofert pracy na moje ogłoszenie, ale żadna nie wygląda lepiej niż klinika, którą wybrałem. Wczoraj przyszedł email z wzorem umowy, wygląda rozsądnie. Niestety mniejsze zarobki, ale wolę mniej zarabiać i za to uczyć się w super ośrodku niż się męczyć tutaj. Brakuje mi sali operacyjnej, klimatu szpitalnego. Czyta to kilku moich kolegów z Polski. Tak, tak chłopaki, nie jest łatwo  na obczyźnie. :)

Układ z nowym szefem jest jasny (nie wiem czy to już pisałem): większość asystentów jest tuż przed egzaminem specjalizacyjnym i zależy im na tych najtrudniejszych procedurach do katalogu. On szuka ludzi, którzy są na początku specki, żeby zapewnić operatywę kliniki. Czyli osteosyntezy, biodra, artroskopie, usuwanie zespoleń, wszystkie takie rzeczy będę już niebawem robił. :D

Tutaj klimat jest w miarę OK. Robię dalej swoje, gadam z kolegą Węgrem, byliśmy nawet ostatnio na piwie - facet jest OK i ma ciężką sytuację życiową. Musi tutaj na razie zostać. Załatwia cały czas nostryfikację specjalizacji.

Przysługuje mi jeszcze urlop wypoczynkowy, więc koniec pracy jest bliski!!! Dzisiaj i jutro mam ostatni dyżur weekendowy. W soboty jest zmiana turnusów, więc będzie spokój. Od 8 do 11 nie miałem ani jednego pacjenta. Za to jutro może być młyn jak całe towarzystwo rzuci się na stoki, oczywiście bez przygotowania, treningu przed sezonem itd... już widzę te kolana, przedramienia i wieczorne rany.

Mój ostatni dzień pracy to wtorek 16.02. Później mam do końca tygodnia czas na przygotowanie przeprowadzki, wstępne pakowanie, rozwiązywanie umów ubezpieczenia zdrowotnego, telefonu, internetu, wymeldowanie się. W ostatnim tygodniu lutego odwiedzają nas znajomi i mam nadzieję trochę pojeździć na snowboardzie, a później... szybka akcja. Żonę z dzieckiem wysyłam samolotem na jakiś czas do PL, sam biorę auto z przyczepą i przeprowadzam się 2-3 marca do Niemiec.

Ktoś mi pisał, żeby ostro negocjować z nowym pracodawcą i miał rację. Zapłacą mi koszty przeprowadzki, dadzą za darmo umeblowane mieszkanie na 2 miesiące, 13 pensję i kilka innych dodatków. Razem z Kindergeld zarobki nie będą takie złe, a życie w DE jest o wiele tańsze niż tutaj.

Zacząłem też już załatwiać nostryfikacje dyplomu w DE, czyli Approbation. Zbieranie dokumentów z polskiej izby lekarskiej, tłumaczenia, płacenia. Eh..

Jeśli macie jakieś pytania odnośnie pracy w Szwajcarii, czy w Niemczech, nostryfikacji, załatwiania papierów to piszcie w komentarzach albo na mój email: medhelv@gmail.com

A teraz idę na obiad.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz