czwartek, 19 listopada 2009

Jak wysyłać komputer kurierem...

... to proste. Trzeba zdjąć radiator  z procesora. Niestety ja tego nie zrobiłem i otrzymałem paczkę z komputerem, komputer z czymś latającym w środku. Po otwarciu obudowy ujrzałem obraz nędzy i rozpaczy. Radiator został zerwany z procesora, wszystko wymazane pastą termoprzewodzącą, inne elementy poobijane...

Po naprawieniu wszystkiego i włożeniu dysków twardych włączyłem go, uruchomił się i po 3 minutach nagle zgasł. To gaśniecie powtarzało się za każdym razem coraz szybciej. Wniosek - coś się grzeje. Zauważyłem, że nie działa wentylator zasilacza - wszystko jasne, trzeba nowy zasilacz. Tylko, że najbliższy sklep jest 30 km dalej a ja nie mam auta. Więc w drogę: 500 m piechotą, 20 min czekania na autobus, 40 min autobusem, 1 km piechotą, kupiłem, 1 km piechotą, 15 min czekania na autobus, 40 min autobusem, 500 m piechotą. Montaż zasilacza - po minucie się wyłącza! ARGH!!!

Wchodzę w setup - diagnostyka, temperatura procesora 120 st. C!!! Cyk, wyłączył się. Aha, pewnie za mało pasty termo. Faktycznie. Zdrapałem wszystkie resztki i ... zaczął działać stabilniej. Niestety - system też się zwalił. Naprawa systemu, działa!!! Działa godzinę. Jest prawie północ. Sprzątam, skręcam komputer, stawiam go pionowo. Cyk - wyłączył się. Tak samo jak wcześniej, uzupełnianie pasty, dalej niestabilny, nie mam siły, zamawiam online nową płytę i procesor z dostawą ekspresową. Idę spać. Dzień z głowy... od 15 do 1 w nocy.

Czy była to ciekawa historyjka? Pewnie nie, ale musiałem to opisać. Teraz czuję się lepiej. Mam pierwszy dyżur, ale o tym jutro. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz